Kiedy dom zaczyna myśleć

 

To zaczyna się całkiem niewinnie. Na przykład od programatora, zapalającego i gaszącego światło o ustalonych albo losowo wybieranych porach, by symulować obecność gospodarzy w pustym domu. Ot, taka sztuczka dla odstraszenia złodziei. Kosztuje ledwie dwadzieścia parę złotych. Potem przychodzi pora na „sprytne” lampy w ogrodzie, które w dzień ładują akumulatory światłem słonecznym, a po zapadnięciu zmroku oddają tę energię, oświetlając ścieżki.

 

Okno – grzejnik – wentylacja

Potem ktoś wpada na pomysł, że może by tak zastąpić termostaty w kaloryferach elektronicznymi z rozmaitymi funkcjami programowania. Tym samym nawet banalny grzejnik pod oknem staje się do pewnego stopnia inteligentny, a to nie koniec możliwości. Pracę ogrzewania można mianowicie sprzęgać z ustawieniem wentylacji oraz rolet. No i pozycją okien, bo gry tylko któreś zostanie otwarte, ogrzewanie automatycznie się „przykręca”.

Wspomniane właśnie rolety to już bardzo zaawansowane systemy. Nie dość, że za ich podnoszenie i opuszczanie odpowiada silnik, to jeszcze całością steruje programator. Możliwości i wersji w tym zakresie jest wiele, można się z nimi zapoznać na stronie https://sukcesgroup.pl/. Automatyka pozwala programować podnoszenie i opuszczanie rolet o określonej porze dnia, stosownie do pór wschodu i zachodu słońca oraz na wiele innych sposobów. Rolety dbają więc o wykorzystanie światła dziennego, chronią prywatność domowników albo stanowią zaporę przed słońcem, gdy doskwierają letnie upały. A wszystko to albo w pełni automatycznie, albo poprzez naciśnięcie przycisku na pilocie.

 

 

Wszystko sprzężone, wszystko w internecie

Cała istota tzw. inteligentnego domu polega zaś na tym, że poszczególne systemy współpracują ze sobą, a całość jest wpięta do internetu i daje sobą sterować z dowolnego miejsca, także poprzez aplikację w smartfonie. Można więc np. „zapowiedzieć domowi” swoje przybycie, nakazując mu tym samym otwarcie bramy wjazdowej, zapalenie świateł i podniesienie temperatury. Samoczynnie napełniająca się wodą wanna to też już gadżet jak najbardziej realny.

Podobnie jak połączona z internetem lodówka, która samodzielnie zamawia w e-markecie brakujące produkty spożywcze. Choć, trzeba przyznać, to rozwiązanie, mimo systematycznych prezentacji na rozmaitych targach, jakoś nie znajduje na razie rzeszy nabywców.

 

To się włączy, a tamto wyłączy

A gdyby tak wszystkie urządzenia elektroniczne i elektryczne, których praca lub choćby tryb czuwania były zbędne pod nieobecność domowników, wyłączały się całkowicie z chwilą przekręcenia klucza w zamku? Owszem, taka instalacja kosztuje, ale przynosi oszczędności. Włączyć mogłaby się natomiast o ustalonej porze pralka – bo i czemu ma hałasować, gdy zmęczeni pracą ludzie pragną w domu odpocząć?

To chyba oczywiste, że ów przekręcony klucz w zamku uaktywni także systemy alarmowe. Od tej chwili czujniki zareagują na każdą próbę otwarcia drzwi lub okien, a także na ruch w pomieszczeniach, które powinny być puste. Odpowiednia regulacja sprawi, że alarmu nie wywoła spacerujący lub biegający po domu pies lub kot.

Na razie są to jeszcze atrybuty luksusu, ale jest tylko kwestią czasu, gdy trafią pod strzechy.